Odkąd internet się rozpanoszył pod strzechy, a kontakt przez ocean nie stwarza większych problemów technicznych – nawet z naszego lasu, nagle dużego znaczenia nabrały strefy czasowe. Niby każdy o tym wie, niby uczyliśmy się o tym, ale rzadko czuło się to aż tak namacalnie. Nieczęsto podróżuje się na tyle daleko, by zmieniać strefy czasowe. Dotychczas na co dzień się tego nie czuło.
Na przykład, rozmawiam sobie z kimś zza oceanu, ale u nas właśnie się zmierzcha, a u nich dopiero wstaje dzień. To przeszkadza w ciągłości spotkań on-line: albo tutaj mamy noc i śpimy, albo tam śpią. Niewiele godzin jesteśmy aktywni jednocześnie.
Co prawda, im później chodzę spać, tym łatwiej mi się z nimi spotykać przez Wielką Wodę. Oni na ogół wstają „normalnie”, czyli rano.
Różnica czasu
Dodaj komentarz