Archiwum kategorii: Literatura

Książki, książki, książki

Narracja i narrator

Czuły narrator – Olgi Tokarczuk.

Kurs narracji.

Narracja jako opowieść
versus
Narracja jako interpretacja – opowieści, fabuły lub zdarzenia, przedmiotu czy jego opisu.

Narrator – stoi obok i opowiada to, co i tak wszyscy widzimy. Ale opowiada dlatego, abyśmy widzieli i odbierali to tak samo.

Narrator w filmie wyjaśnia to, co widzimy i słyszymy, uzupełniając film tym, czego nie widzimy ani nie słyszymy.

Narrator w Windows 10/11 to zupełnie trzeci wariant: to służący reagujący na polecenia użytkownika systemu. Nowy pomysł Billa G.

Formy przekazu

Genealogia wciągnęła mnie w odtwarzanie XIX-wiecznej rzeczywistości antenatów.
Zadziwia zmiana formy przekazu –

  • XXI wiek to wiek wizji, pisma obrazkowego. Są słowa, ale – nie za wiele. Wyobraźnia woli dokładne wizje, jeszcze dokładniejsze, żeby od razu zobaczyć. I tak chodzi o to, by mieć więcej, by szybciej mieć więcej. Reszta jest mniej ważna.
  • XX wiek słowa. Są czasem obrazki, ale – nie za wiele. Wyobraźnia tworzy ich więcej. Słowa mają swoją moc. Coraz bardziej wyraziste, silniejsze. Słowa malują drogi, kierują na nie wędrowców, którzy chcą wciąż dalej dojść, dojechać, dopłynąć a nawet dolecieć.
  • XIX-XVIII wiek, wcześniej? – dźwięk, opowieści zasłyszane, powtarzane, przekręcane… Niekiedy nawet namalowane. Może nawet spisywane, ale… nie było komu czytać. Ciągła rozterka pomiędzy wojnami, zdobywaniem nowych ziem a ciszą wieczoru przed domem.

Do you remember?

Dawno temu był taki żenujący żart językowy: do you remember my member? – wiem, durne. Ale dawno temu to było śmieszne – kiedy wszystkie media (chyba wtedy nie było takiego słowa media – o ile nie dotyczyło czarów na medium w liczbie mnogiej) pełne były sprawozdań, co który członek jedynej i jedynie słusznej partii był uczynił ku chwale. Więc taki zwrot w języku – dla wielu wówczas obcym – był śmieszny.
Tak mi się skojarzyło.
Ale ad rem: czy pamiętasz Ilustrowany Miesięcznik Turystyczny? Kiedyś, w październiku 1977 roku IMT kosztował w kiosku Ruchu 8 zł. Dzisiaj odebrałam przesyłkę – za IMT zapłaciłam 5 PLN. Ekstra!
Pewno nie pamiętasz, bo albo nie ta pamięć, albo nie możesz, bo w 1977 nie było Cię na świecie, więc popatrz, poczytaj – tak żyli Twoi antenaci. Czyli przodkowie.

Rok 1977 – ludzie tak długo nie żyją –

Tak, przeczytałam od dechy do dechy.
Wiecie, poza szklakiem Lenina (którego opis też przeczytałam, a co – kiedyś oprowadzałam Bułgarów tym szlakiem!) znalazłam opis jubileuszowej X Ogólnopolskiej Giełdy Piosenki Turystycznej w Szklarskiej Porębie. Ja tam byłam po raz pierwszy na 12. giełdzie (i wielu następnych), ale np. rozpoznaję na zdjęciach Jurka Filara. No i klimat starych namiotów.
Interesujące w gazecie są też są plecaki stelażowe i torby turystyczne, tudzież rady ich pakowania na wędrówkę – to Poradnik Z czym w drogę. Reklam w 40-stronicowym czasopiśmie jest niewiele. Dokładnie jedna. UNITRA poleca 16-calowy przenośny odbiornik telewizyjny (podano ciężar: około 15 kg).


Jesienią 1977 pracowałam chyba w GUS-ie, w Departamencie Handlu Zagranicznego. Albo już w Instytucie Badawczym Leśnictwa. Nie pamiętam. W każdym razie programowałam wtedy w Cobolu (GUS) lub w Fortranie (IBL) na Odrze-1305. Na tym zdjęciu gazeta leży na kompie, który owe Odry ogląda tylko na obrazkach.

Która strona jest prawa, a która lewa?

Po śmierci ojca zaczęłam częściej używać lewej ręki. Dobrze się z tym czuję. Coraz lepiej mi idzie.
Jerzy Pilch Bezpowrotnie utracona leworęczność
…Czy bezpowrotnie?


Od dziecka słyszę odpowiedzi, z których żadna nigdy nie była dla mnie przekonująca.

Małej dziewczynce mówiono, że prawa ręka to ta, w której trzymam łyżkę. Ten argument jest świetny dla praworęcznych. Dziecko leworęczne najchętniej przełożyłoby łyżkę do lewej, ale nie pozwalano – matka i babcia dbały, żeby dziecko nie było „szmaja”. To ostatnie słowo wymawiały z nieprzyjemnym grymasem na twarzy i wyraźnie nagannie:
– No coś ty, szmaja chcesz być?! Ee, nie wydziwiaj. Przełóż łyżkę i jedz porządnie!
Ta sama historia powtórzyła się z ołówkiem i kredkami. leworęczna

W czasach mojego dzieciństwa – w latach pięćdziesiątych XX wieku, – leworęczność była cechą niepożądaną. Przynajmniej niepożądana była w mniemaniu mamy i babci, od których zależało wtedy wszystko w moim otoczeniu.
Ojciec w łagodności swojej nie brał udziału w kwestiach wychowawczych.
Tak więc, kiedy tylko nikt nie patrzył, przekładałam łyżkę do lewej ręki i bezproblemowo jadłam dalej, udowadniając sobie i światu, że trzymanie łyżki nie jest żadnym wyróżnikiem prawości ani lewości ręki. Z rysowaniem i pisaniem nie poszło tak łatwo – musiałam ustąpić.

Pod koniec podstawówki albo na początku ogólniaka dostałam pierwszy zegarek – enerdowskiej marki ruhla, po tacie (dorobił się wtedy nowej pobiedy). Wówczas pojawił się nowy argument: lewa ręka to ta, na której nosisz zegarek. Potraktowałam go równie lekceważąco, jak przedszkolny argument z łyżką i założyłam zegarek na prawą rękę. Bywało to nieco niewygodne, bowiem wczesne zegarki były raz na dobę nakręcane (proszę sobie wyobrazić, że kiedyś zegarki nie miały baterii!) i śrubka do nakręcania była przygotowana wyraźnie do obsługi przez praworęcznych. No, trudno, ale w imię udowadniania słuszności swoich przekonań, mogłam się poświęcić.

Później przez lata całe jakoś radziłam sobie w świecie praworęcznych – raz lepiej, raz gorzej. Nigdy nie pojęłam o co chodzi w ludowej definicji słoma — siano. Nie nauczyłam się więc odruchowego nazywania strony prawej i lewej i kiedy nie miałam czasu na zastanowienie, strzelałam z prawdopodobieństwem 50%… Zegar do tyłu

Jako stała pasażerka samochodu swego męża wypracowałam sobie pojęcia skręcania „w twoją stronę” i „w moją stronę”. To wiele ułatwiło, a w każdym razie pozwoliło na dość jednoznaczne wyjaśnianie drogi, którą chciałam opisać bez ciągłych pomyłek.

Kiedyś trafiłam „na swego”. Wsiadając do auta kolegi, wyjaśniłam od razu na początku:
– Ja nie wiem, która jest lewa, a która prawa, więc będę mówić „twoja” i „moja” strona.
– To bardzo dobrze – ucieszył się kolega. – Ja też nie wiem, co to prawa-lewa, a twoje określenia są przynajmniej jednoznaczne!


A jednak polecam książkę

Tak. Papierową, prawdziwą książkę, choć mnóstwo ilustracji, lakierowane okładki i świetny papier stawiają ją na równi z albumami.

Książka jest świetna, bo i autor, i temat…

link do opisu w księgarni

Kliknij zdjęcie – przejdziesz do dobrej księgarni internetowej. Kupuj taniej! 🙂


Ad rem!

Autorem jest Norman Davies – Walijczyk ur. w 1939 roku, dziś doktor nauk historycznych, który rozprawę doktorską przygotował na Uniwersytecie Jagiellońskim, a wcześniej studiował historię w Oksfordzie, w Grenoble i w Perugii.

Tytuł książki „OD i DO. Najnowsze dzieje Polski według historii pocztowej” – również wyjaśnia moją fascynację. Historia ta zaczyna się wraz z emisją pierwszych znaczków użytych na ziemiach polskich, czyli w roku 1850 (wówczas pierwszy znaczek austriacki wszedł do obiegu w Galicji), a kończy się na roku 2005 – kiedy właściwie komunikacja za pośrednictwem poczty została wyparta przez telefonię i internet.

Po prostu świetne! Dwa tomy najnowszej historii Polski podane nie tylko obiektywnie – bowiem Norman Davies ma dystans do polskości, – ale również fantastycznie ilustrowane autentycznymi dokumentami. Czyta się tak łatwo jak komiks, ale każdy skan, każda ilustracja — to żywa historia. Polecam z czystym sumieniem.

Na okładce czytamy: Polska historia nigdy wcześniej nie została tak zilustrowana. To prawda!

Opis wg księgarni:
Przez ponad 150 ostatnich lat, jakie upłynęły od nastania epoki znaczka pocztowego, ziemie polskie doświadczyły bezprzykładnego ciągu wojen, przekształceń terytorialnych, niepokojów politycznych, przemian kulturowych, zmian demograficznych i okupacji wojskowych. Niniejszy Tom I i Tom II obejmuje wszystkie ziemie i prowincje , które w tym czy innym czasie znajdowały się pod władzą polską. Zamieszczone w książce ilustracje przynoszą bogatą wiedzę na temat minionych czasów. Większość widokówek i listów opatrzona jest znaczkiem pocztowym, wskazującym konkretną władzę polityczną, sprawującą rządy w chwili nadania przesyłki.
Z kolei pocztówki, naklejki, pieczęcie cenzorskie, insygnia wojskowe i wiele innych elementów – stanowią autentyczną pamiątkę historycznej chwili, pomagają w określeniu społecznego, komercyjnego i politycznego kontekstu jakiegoś jednego, niepowtarzalnego mikrozdarzenia.
Tom I obejmuje lata 1850-1939, tom II — lata 1939-2005.