Dzisiaj odbył się pogrzeb. Miał prawie 83 lata i świeży, aktywny umysł. Pisałam o nim przed dwoma laty w artykule Karp, Odra i Riad – lata siedemdziesiąte.
Dzisiaj dostał też pośmiertny order.
Dzisiaj mówią o nim — polski Bill Gates…
Kolejny wielki polski umysł, z którego mój kraj nie potrafił skorzystać. Polityka bossów znowu okazała się ważniejsza od zdrowego rozsądku. Teraz słyszę takie gładkie zdanko był za wybitny na tamte czasy. Czy to znaczy, że były to czasy dla idiotów?
Ech, słusznie są one minione, choć niesmak pozostał.
Archiwum miesiąca: luty 2010
Oczekiwania
Mojej Matce
która nigdy tego nie przeczta
Ja robię swoje i ty robisz swoje. Ja nie jestem na świecie po to, żeby spełniać twoje oczekiwania, a ty nie masz obowiązku spełniania moich oczekiwań.
Ty jesteś ty, a ja jestem ja.
Jeśli się spotkamy – to wspaniale. Jeśli nie – to trudno.
[Fritz Perls, psychoterapia Gestalt]
Karnawał w 1902 roku
Zygmunt Gloger, Encyklopedja staropolska, tom 3., r. 1902
[pisownia oryginału]
Karnawał, od carn-aval, mięsożerswo, u nas pospolicie zapustem zwany. Ściśle biorąc, tylko 3 dni ostatnie przed popielcem stanowią zapust, obszerniej — cały czas od Nowego roku lub Trzech Króli aż do popielca tak się nazywa. W wiekach średnich sposobiono się do wielkiego postu wstrzemięźliwością od mięsa (stąd ruska maślanica). Stąd zapusty w ówczesnym stylu kościelnym carnis-privium – mięsopust, porzucenie mięsa się zwały.
Karnawał winien swój początek świętom pogańskim, lupercalia i bacchanalia zwanym. Odgłosem i zabytkiem owych czasów są karnawałowe biesiady, tańce i maszkary. Swawole karnawałowe dawały okazje kaznodziejom staropolskim do nazywania ich nie zapustami, ale ,,rozpustami”.
Patrząc na te płoche zabawy, jeden z ambasadorów Solimana II, powróciwszy do Stambułu, rozpowiadał, że w pewnej porze roku chrześcijanie dostają warjacyi i że dopiero jakiś proch sypany im potem w kościołach na głowy leczy takową. Kościół, chcąc zapobiedz, aby zabawy nie przechodziły w grzeszną rozpustę, ustanowił na czas karnawałowy nabożeństwo czterdziestogodzinnem zwane. Nabożeństwo to w Polsce zaprowadził arcybiskup gnieźnieński Stanisław Karnkowski.