Wczoraj zepsuł mi się CMS, który pracowicie przez tydzień rzeźbiłam. Ale się wściekłam, wykasowałam całość. A tak się ładnie zapowiadało…
Wzięłam na warsztat WebGUI i WordPress. Mają niby wysokie notowania.
Instalacja WordPressa rano mi nie wyszła – serwer zgłasza errory i warningi niepojęte. Nie zniechęcam się, bo jak się uda z WebGUI, to WordPress nie będzie potrzebny. Ale mi się podobał.
WebGUI to dość rozbudowany CMS, ma wysokie notowania w rankingach amerykańskich, a u nas zero. Ciekawe, czy to wina ogonków, czy może jakieś ważniejsze sprawy konfiguracyjne. Piszą, że chodzi w Linuksie. Mój serwer też. Intrygujące.
Zaczęłam dokładniej: od tłumaczenia instrukcji instalacyjnej. Dołożyłam opcję w menu Halusinej.Gazetki.EU – Webmasterka. Tłumaczę za pomocą OmegaT – powoli wdrażając się do tego narzędzia. Fajne jest, ale nie chce mi się starannie tworzyć TM, już bym chciała wiedzieć, jak zainstalować WebGUI.
Najgłupszy w tym wszystkim jest fakt, że tyle pracuję nad formą, podczas gdy w necie liczy się treść. Tylko treść jest ważna dla wyszukiwarek i rankingów. Powinnam rozbudować Magiczną.Gazetkę.EU, usiąść i patrzeć, jak google naganiają mi kasę. A ja co? Rzeźbię…
Bez pojęcia, bo przez to nie mam kasy.
No i nie idzie mi koncentracja na jednym systemie. Niecierpliwie pędzę przez fora, a jak nie znajduję rozwiązania, to wywalam całość.
Tak bym chciała, żeby ten WebGUI mi zadziałał.