Archiwum miesiąca: maj 2008

Wideorozmowa

S. w KuwejcieNiby nic takiego, ale to pierwsza wideorozmowa nasza. No i moja w ogóle.
Prawie-Brat wyjechał na kilka miesięcy do obcych krajów i przed drugim wyjazdem (już był tam kilka tygodni) namówiliśmy się na kamerki. W końcu to dziś jest inwestycja niewielka – od 15 do 250 zł. Oczywiście te za 15 są do kitu (np. mają 15 klatek na sek., co od razu zbędnie ogranicza sygnał na wyjściu), te za 250 mają wiele niepotrzebnych bajerów i na ogół do ich wykorzystania wymagają łącza-żylety. Optymalne są po 40-70 zł. Moja nie przekroczyła 50 zł – widać ją przyczepioną nad monitorem.
Niby to takie proste. Niby wszystko rozumiem. Kłopotów z połączeniem nie mielismy żadnych. Niby Skype jak Skype.
Ale, kurczę! jak sobie pomyślę, że siedzę w lesie i mam wideorozmowę z facetem odległym o parę tysięcy kilometrów! Ale Ameryka!
Pół godziny rozmawialiśmy.
Bez kosztów.
Niepojęte.

Pora na Gimp-a – odsłona numer Zero

gimpMój Adobe Photoshop 6.0 nie tylko się zestarzał, ale jego legalność ciągle pozostawiała sporo do życzenia (niby prezent, ale nie będę udawać, przecież kupiony był na Koronie – no to co, że nie przeze mnie).
Starszy jeszcze (choć legalniejszy) Corel Photo-Paint 8 zupełnie nie radzi sobie z nowymi wymaganiami Internetu.
Od dawna obserwuję jednak darmowy program Gimp. Początkowo po zainstalowaniu wyglądał kompletnie niejadalnie. Potem nie widziałam go kilka lat. Teraz na płytce dołączonej do PC Worls Komputer jest już wersja 2.4.5 tego programu – widać, nadal się rozwija. Prasa ciągle chwali go za coraz większe możliwości…
No cóż, nie spodziewam się obecnie aż takich zmian w projektach, by kupno nowego Photoshopa mogło mi się opłacać, postaram się polubić to, co mam – a więc Gimpa. Zaczynamy.
Czytaj dalej

Abonament RTv

Nie, nie płacę. Odkąd jestem na swoim. Rodzice płacili. Ja przez chwilę nawet też. Z domu rodzinnego przeprowadziłam się do pustostanu po śp. Cioci Tali. Wszystkie kwity opłacałam na jej nazwisko. Ja tam przecież formalnie nie mieszkałam.
Był telewizor, potem wyszedł. Zmniejszyłam abonament na samo radio. Potem skończyła się książeczka wpłat i nie chcieli mi wydać nowej. To nie.
Mam wielu znajomych. Tylko kilkoro płaci.
Na moje wyczucie – zniesienie tego obowiązku będzie tylko zatwierdzeniem stanu istniejącego. Tylko.
A cały hałas wokół ustawy, która pozornie tylko coś zmieni, przypomina hecę wokól ustawodawstwa dotyczącego aborcji. Marginalne problemy, a w kraju bida piszczy.