Przez kilka lat w naszym ogrodzie mieszkało wiele jaszczurek zwinek, polubiliśmy je, nauczyliśmy się odróżniać ich płeć i wiek… Miło było popatrzeć, jak wygrzewały swe łuski w słońcu.
A potem pojawił się pies – żwawa młoda dalmatynka, która jaszczurki traktowała jako zabawki dla swego instynktu łowieckiego. Spotykaliśmy więc poturbowane zwinki, czasem bez ogonków (co im w dalszym życiu zbytnio nie przeszkadza), w ogóle było ich jakby mniej.
Może miały jeszcze innych wrogów, którzy skutecznie przetrzebili minipopulację naszych jaszczurek. Od końca marca do końca września przez pół roku czyhają na nie również ptaki – sowy, myszołowy i kruki. Pojawiają się tu również inni ich wrogowie – różne łasicowate.
Ostatnio jednak z radością odkryliśmy zielonego jaszczura wśród kamieni w ogrodzonej części ogrodu. Jego jaskrawa zieloność jest fascynująca – to strój godowy, który stara się zaimponować brązowoburym samiczkom. Prawda, że piękny?