Samoczyszczenie psychiki polega na zapominaniu rzeczy złych.
Bywa niebezpieczne, kiedy zapominasz wyrządzone krzywdy. To niczym samousprawiedliwienie, wybaczenie samemu sobie. Niestety, bywa spotykane wyjątkowo często. Czy „niestety”? Przecież nie można rozpamiętywać zła – tak nie da się wchodzić w nowy dzień z uśmiechem. Z drugiej strony – jeśli zapominasz wyrządzoną przez siebie krzywdę, to ktoś gdzieś pozostaje skrzywdzony. Tak nie wolno przecież.
Nie podoba mi się takie samoczyszczenie.
Stokroć wolę kościelne zalecenie naprawienia krzywdy przed odpuszczenim grzechu. Tylko kto go przestrzega? Ech.
Coraz rzadziej spotykam ludzi z gruntu uczciwych. Słyszę natomiast niekiedy opinię, że ktoś „jest uczciwy”, przyjmującą formę komplementu. Jeżeli chwali się uczciwość, to należy podejrzewać, że odbiega ona od standardu. Większość ludzi jest więc nieuczciwa.
Coraz rzadziej spotykam tych, co nie kłamią. Słyszę natomiast niekiedy opinię, że ktoś „nie kłamie”, przyjmującą formę komplementu. Jeżeli chwali się tę cechę, to należy podejrzewać, że odbiega ona od standardu. Większość ludzi więc kłamie.
Coraz rzadziej spotykam tych, którym mogę ufać. Słyszę natomiast niekiedy opinię, że komuś „można zaufać”, przyjmującą formę komplementu. Jeżeli chwali się zaufanie, to należy podejrzewać, że odbiega ono od standardu. Większości ludzi nie można więc ufać.
Może by tak założyć klub ludzi uczciwych?
Antoni Słonimski bodajże w korespondencji z Julianem Tuwimem zażartował kiedyś takim niby-ogłoszeniem:
Poszukuję uczciwego człowieka. Sam się nie będę wygłupiał.