Archiwum autora: Haloosia

Leokadio, coś się chyba zmieniło, włącz no prędko radio:

Za moich czasów kopanie rowów miewało wydźwięk patriotyczny (kojarzyło się z kopaniem okopów, I wojną) lub deprecjonujący: chcą żyć jak przedsiębiorcy, a mają kwalifikacje wyłącznie do kopania rowów, a i to pod nadzorem.
Dzisiaj wśród ofert związanych z wykonywanym zawodem znajduję ogłoszenie:

Agencja Pośrednictwa Pracy POLISH STAFF poszukuje do pracy w Wielkiej Brytanii pracowników na stanowisko:
Tłumacz przy kopaniu rowów
Miejsce pracy: Gdynia
Region: Wielka Brytania
Nr referencyjny: 223
Opis stanowiska:
Praca polega na pomocy przy kopaniu rowów pod nowe rury wodne i światłowody oraz tłumaczenie z języka angielskiego na polski i odwrotnie.
Wymagania:
– bardzo dobra znajomość języka angielskiego
Oferujemy:
– wynagrodzenie 70-90 GBP brutto/dziennie
– zapewnione zakwaterowanie, koszt 50-60 GBP tydzień
– miejsce pracy: Londyn lub Walia
Nie pobieramy żadnych opłat / Licencja Ministra Pracy nr 706/1B
CV w języku angielskim prosimy nadsyłać na adres: rekrutacja@polishstaff.pl

Nowinki

Po filmikach Youtube wymyślono teraz twitter – kompilację komunikatora z blogiem i SMSem w formie mini. Ciekawe.
A ja w lesie.
Dzisiaj ma nas odwiedzić młody człowiek, który usiłuje pokryć okolicę radiową siecią internetową. Będzie sprawdzał, jak rosną drzewa. Wiem, i tak okaże się, że najbliższy maszt przez sosny i brzozy nie zobaczy naszego dachu 🙁
Ale muszę próbować.

Imieniny Wszystkich Świętych

Tatuś żartował, że powinien to być najszczęśliwszy dzień w roku – bowiem wszyscy mają tego dnia imieniny 🙂
Ale nie jest taki. To dzień refleksji.
Nie byliśmy w tym roku na żadnym cmentarzu. Po południu zapaliłam świeczkę i postawiłam na stole. Paliła się kilka godzin. Co spojrzałam na płomień, wspominałam — najpierw tych, co odeszli względnie niedawno:

  • Ciocię Niusię
  • Wojtka i Krysię — a Hankę coraz bardziej zapominam.
  • Babcię Felosię
  • Tomkową Mamę
  • Wujka Tadka i Ciocię Stefę
  • Wujka Kazika i Ciocię Jadzię
  • Babcię Małgosię i Dziadka Kazika
  • Babcię Zosię
  • Wujka Cześka — którego nawet nie poznałam
    Myślę o śmierciach w mojej rodzinie, któr zdarzały się jakby nie po kolei: co czuła Babcia Zosia, gdy zaginął gdzieś na Wschodzie jej syn Czesiek? Nie wiedziała nic jeszcze o Ostaszkowie, ale na starej mapie pozakreślała miejsca, gdzie były lagry. Co czuła Babcia Felosia po śmierci wujka Kazika — swego młodszego dziecka? Co czuła Mama Krysi?
    Wspominam rodzinę Wróblewskich — byli dla mnie prawie rodziną.
  • Ciocia Tala
  • Pani Hania W.
  • Pan Staszek-Łysy
  • Pan Andrzej-Ibis
    Spoza rodziny wspominam jeszcze dość często:
  • Lolka – Leopold Żołdak… Byliśmy bliskimi przyjaciółmi. Potem wyjechał na Dolny Śląsk. Późno dowiedziałam się o jego śmierci – dopiero kiedy odwiedziłam Stefana i Marjolę w Lidzbarku Warmińskim. Do dziś jestem zdziwiona.
  • Grześka Więckowskiego, to była pierwsza śmierć, która mnie zaskoczyła z bliska — nie byliśmy nawet dobrymi znajomymi, ot, kolega z pracy, z którym jeszcze w piątek powiedzieliśmy sobie „cześć”, a już w poniedziałek nie przyszedł do pracy. Wszyscy jeszcze wtedy byliśmy tacy młodzi, świat stał przed nami otworem. Do niego nie dojechało pogotowie. Naprawdę często o nim myślę — to przykład śmierci, która się zdarzyć nie powinna.
  • Kubę Wencla i Jacka Zwoźniaka – to też byli tylko znajomi, choć bardzo fajni.
    Byli.
  • Był Bartek, był Pecol i Karol Kotwica.
    Starzeję się. Powyższa lista o tym świadczy. Kiedy byliśmy młodzi, wszyscy jeszcze żyli…
    To dobrze powspominać tych, których już nie ma. Już się do nich nie uśmiechnę inaczej, jak tylko w myślach. A tacy byli fajni. Pozostały po nich tylko wspomnienia — dlatego wspominam. Nie całkiem odeszli dzięki temu. Jeszcze chwilkę trwają — jeszcze czytasz ich imiona. Jeszcze wiesz, że wystarczy do mnie napisać czy zadzwonić, a opowiem Ci swoją pamięć o nich. Jeszcze pamiętam.
    Też odejdę.
  • Z motyką na Tepsę

    31-X złożyliśmy oboje pisma (dwa osobne, choć z identycznym wyliczeniem) do TP S.A. wzywające do zapłaty odszkodowania, które obliczyłam na kwotę po 6.505 zł dla każdego z nas – łącznie z odsetkami ustawowymi. Wyszczególniłam, wyliczyłam, uzasadniłam – teraz Tepsa ma 2 tygodnie (14 dni roboczych) na odpowiedź. Jeżeli policzę tydzień roboczy 5-dniowy, to 14 dni mija 21-XI. Zobaczymy.
    Gdyby uznali choć połowę tej kwoty, to moglibyśmy pooddawać długi, a nawet byłoby mnie stać na badania…
    Ciekawe. Od lat nie słyszałam, żeby ktoś wygrał z tą firmą. Najpierw spotkałam się z teściową Sępa – pani prawnik obejrzała umowę, regulamin dołączony i stwierdziła, że kasa się należy. Radziła, co prawda, żeby najpierw proponować jakąś ugodę. Nie bardzo wydaje mi się prawdopodobna jakaś ugoda.
    Jedyny wariant, jaki przychodził mi do głowy, to zainstalowanie telefonu i odejmowanie rachunków od kwoty zadłużenia. W ten sposób miałabym ie tylko telefon z Internetem, ale też 4-5 lat bez rachunków. To nawet miałoby sens, ale wydaje się mało prawdopodobne.
    Poczekamy, zobaczymy najpierw, co odpiszą.