Archiwum autora: Haloosia

Gonitwa myśli

Nadal nie radzę sobie z koncentracją. Zapisuję tony karteluszków. Spróbuję to zrobić elektronicznie – może będzie łatwiej wrócić do poprzedniej myśli.


Byliśmy dzisiaj w Warszawie. Tomek zaparkował na ul. Przybosia i poszedł do Rudej. Wystawiłam nogi z auta, patrzę, a tam milion kwadratowych szkiełek – ktoś musiał kogoś nieźle potrącić, bo szyba poszła w drobny mak.
Przechodził jakiś facet, spojrzał się na mnie i powiedział filuternie:
– Coś się pani stłukło.
– Tak, okulary – odpowiedziałam.
Jak fajnie! Już zapomniałam, że mnie na ulicy zaczepiają. U nas na wsi tego nie ma…:)


Pan doktor wyraźnie czuje się zagubiony. Mówi, że przez ten Internet musi teraz codziennie godzinę siedzieć i czytać e-maile. A ludzie chcą na przykład, żeby oceniał przepisane im przez innego lekarza zestawy leków.
Z jednej strony rozumiem go – chce być lojalny wobec kolegów po fachu. Ale jest druga strona: w globalnej wiosce tajemnica lekarska i tajemna wiedza lekarska przestają powoli być aż tak tajemne.
Konsylia lekarskie to nie jest nowość. Tylko że kiedyś odbywały się one tylko w szpitalach przy jakichś szczególnych objawach lub w przypadku ważnych osób. A teraz można konsultować nawet katar…


Od dwóch lat w USA w tajemniczy sposób masowo znikają pszczoły – niedługo okaże się, że bakterie i wirusy mają większą siłę przetrwania od nas…

po raz drugi

Ta strona stanowi najnowszą mutację mojej gazetkowej strony, która lepiej lub gorzej rozwijana jest od końca 2004 roku – kiedy to zaczęły tez powstawać pierwsze numery gazetki Między Górkami a Lasem.
Na razie wydawanie gazetki zostało zawieszone z przyczyn różnych, powiedzmy ogólnie — zdrowotno-finansowych.
Z różnych szacunków i badania rynku wynika mi, że dzięki Guglom mam szansę zarobić na gazetkę — choć trudno powiedzieć, w jakiej będzie się ona ukazywała formie. Zobaczymy. W każdym razie chcę spróbować.

Te wieczne rozterki

Od kilku dni walczę z systemami do prowadzenia blogów. Rozsypała mi się baza danych, musiałam zrobić reinstalkę… Nadal nic nie chce zadziałać po ludzku.
Najprzyzwoitszy wydawał się wordpress, ale… v. 2.2 wymaga MySQL min. 4.0, ja w Krasnalu tego nie mam. Może jest na serwerze (pewno jest), tylko że z chudym łączem nie ma co sie pchać na jedną wersję
Muszę mieć kopię off-line.
Mam też WorPress v. 1.2.1, któremu moja baza mieści się w wymaganiach, ale… wykrzacza konsekwentnie podczas instalacji. Nie potrafię go poprawić. A może swojej bazy. Nie idzie.


Z drugiej strony jest sobie taki prosty Weblog. Aż za prosty. Chciałoby się primo – panować nad wszystkim (do tego Weblog się świetnie nadaje), a secundo – mieć super-duper narzędzie wszechstronne (którego nie pojmę nigdy i nie zapanuję nad nim, korzystając w ciemno jak uczeń czarnoksiężnika).
No dobrze. Spróbuję wstawić ten dziennik w stronę halusiną.
Powoli, powoli, ale jakoś się wpasowuje.