Archiwum kategorii: Dom

Gdzie się podziała koncentracja?

Przyjemnie w grudniu pomyśleć o lawendzie

Przyjemnie w grudniu pomyśleć o lawendzie

Ciekawostki znajduję w necie na temat powiązania pogody z samopoczuciem. No tak, ostatnie skoki ciśnienia, wichury i deszcze? Zawsze można zwalić na otoczenie ? że koledzy w pracy/domownicy/sąsiedzi (niepotrzebne skreślić) przeszkadzają, nie pozwalają się skoncentrować.

Google na pierwszym miejscu proponują herbatkę: Herbata ,,Koncentracja” zawiera między innymi

  • herbatę czarną,
  • herbatę zieloną gunpowder,
  • dodatek miłorzębu
  • dodatek orzeszków coli.

Każdy z tych składników wpływa ponoć na poprawę koncentracji. Pewno tak. Szukam jednak dalej. Inni proponują lecytynę, czyli też leczenie skutków. Wolałabym jakieś ćwiczenia, może trening jogi?

O, muzyka relaksacyjna, to mi się podoba. Co prawda, musiałabym jej słuchać w słuchawkach, ale to zawsze coś.

Badania pokazują, że spadające ciśnienie opóźnia czas reakcji, pogarsza zdolność poprawnego i racjonalnego myślenia, a także zmniejsza naszą kreatywność. Dzieje się tak dlatego, że niż za oknem wywołuje również spadek ciśnienia w organizmie. Przez to krew krąży trochę wolniej, opóźniają się więc dostawy tlenu i składników odżywczych do mózgu. Zazwyczaj odpowiada on na ten deficyt problemami z koncentracją i pamięcią. Dlatego gdy czujesz, że zbliża się niż, zrezygnuj z wykonywania zajęć wymagających uwagi i skupienia. Jeśli w danej chwili nie możesz sobie na to pozwolić, powinnaś wspomóc się odpowiednimi specyfikami.

Dalej polecane są preparaty z żeńszenia. Gdzie indziej polecana jest kąpiel, a po niej herbatka z melisy. Pasuje. Z kolei na bóle migrenowe polecane są olejki lawendowy i miętowy. Ten pierwszy nawet mam i bardzo lubię jego zapach.

Zimą polecane są spacery ? na niedobór światła pomoże oglądanie dnia. Przekonujące.

Robaki made in China

Zaczęło się niewinnie: kupiliśmy duże opakowanie łuskanych ziaren słonecznika. Duże – bo taniej, skoro i tak potrzeba dużo na dokarmianie ptaków zimą.
To był jeszcze październik, ale kilka dni śnieżnych wystarczy, żeby drobne sikorki nie miały co jeść i marniały w oczach. Potem ocieplenie, więc otwarte opakowanie słonecznika wylądowało w jednej z szafek kredensu.
Po dłuższym czasie zauważyłam białą lichę wędująca po blacie kredensu. Niemała, dobry centymetr długości… Jeszcze nie skojarzyłam źródła, choć zaintrygował mnie robak w domu zimą. W listopadzie czy grudniu lichy powinny spać, a nie łazić po domu. Dziwoląg.
Druga licha zmusiła mnie do myślenia. Znalazłam w końcu opakowanie, z którego wylazły. Było ich tam jeszcze sporo 🙁
Przesypałam słonecznik do zamkniętego pojemnika. Po tygodniu czy dwóch pojawiły się motyłki – takie szare coś, podobne do mola, ale większe. Od groma tego po całym mieszkaniu.
Zaczęliśmy je mordować. Wyczyściłam kredens. Wszystko, co wydawało się podejrzane, wylądowało w ogrodowej altanie – tam sobie ptaki z tym poradzą.
Słuchajcie, przez pierwszy tydzień mordowałam po kilkanaście motyłków dziennie. Dzisiaj już poniżej dziesięciu. Te, które zamordowalam, już mi się nie rozmnożą. Ohydztwo.
Dobrze, że są lekko śnięte. Fruwają dość żwawo, ale jak taki siądzie na zasłonie, ściance jakiegoś mebla czy szybie obrazu, można go spokojnie rozplasnąć – nie ucieka.
Ciekawe, kiedy uda mi się je wytępić i przestaną fruwać po domu.

Jarzębina czerwona

Najpierw tę piosenkę śpiewała ciocia na naszych leśnych spacerach, gdy odwiedzałam Ją podczas wakacji. W Jej wykonaniu była to najsmutniejsza piosenka o zmarnowanej młodości – – –
Potem dopiero poznałam oryginalną wersję – rosyjską – Riabina kudriawaja. Nie bardzo mi początkowo pasowało, że jarzębina czerwona w oryginale wcale czerwona nie jest, a głównie ma „biełyje cwiety?”, ale jakoś się do tego przyzwyczaiłam.
W końcu poznałam nuty, nauczyłam się grać tę melodię na flecie. Nawet przekazałam tę wiedzę dalej, ucząc kilku kumpli.
Zawsze jednak w tle pięknej tej melodii słyszę tęskny śpiew cioci – kobiety samotnej i dobrej, idącej na grzyby ze mną, swą chrzestną córką. Tak, nadal jestem sentymentalna…

Oto tekst w obu wersjach:
Czytaj dalej

Imieniny Marii

Ciocia NiusiaMaria -> Maniusia -> Niusia. Ciocia Niusia zmarła 3 lata temu.
Dzisiaj miałaby imieniny. Wysłalibyśmy jej kartkę z życzeniami Wszystkiego najlepszego i ze stówką w kopercie. Zapraszalibyśmy ją do siebie na zbliżające się święta. Wszystko byłoby normalnie. Ciocia wyszukiwałaby mnóstwo przeszkód, a potem i tak przyjechałaby do nas. Tak lubiła wszystko podziwiać. Była dobrym człowiekiem.

Halusine śledzie

Halusine śledzie - komponenty

Halusine śledzie – komponenty

Ponieważ zakąska jest lekka, łatwa i smakuje wielu naszym gościom, więc podzielę się nową kompozycją kuchenną (przy mojej ignorancji kuchennej wymyślenie czegoś smacznego jest naprawdę powodem do dumy!):
Przygotowałam:

  • 8 filetów śledziowych a’la matias (solone 50%)
  • 1/2 l mleka
  • 3 jaja na twardo
  • 3 duże cebule
  • pieprz do smaku
  • 3-4 oliwki bez pestek
  • łyżeczka czosnku granulowanego lub kostka czosnku Knorra
  • 1 łyżka octu winnego
  • 3/4 szklanki oleju
  • 2 półlitrowe słoiki z szerokim otworem

A teraz posłuchaj, jak ja to robię i tylko naśladuj 🙂
Śledzie moczę w 1/2 l mleka przez 3 godziny. Cebulę kroję w cienkie talarki i podsmażam na oleju, aby tylko zeszklić. Odsączam śledzie i kroję je na 3-4 cm kawałki, skrapiam octem winnym. Kroję drobno jaja na twardo i oliwki, mieszam je z ostudzoną cebulą, dodaję rozdrobniony czosnek i pieprz. Nie solę, bo śledź już jest słony.
Kładę do słoja warstwę mieszanki, na nią warstwę pokrojonych filetów i tak na przemian. Polewam całość olejem, a na wierzch kładę cienkie plastry surowej cebuli. Zamykam słoiki i wstawiam na 2 dni do lodówki.
Smacznego 🙂