Archiwa tagu: mamusia

Bywam bezradna

– szczególnie gdy trafiam na zachowania agresywne typu rozpychania się łokciami. Nie ma we mnie agresji i pędu wynikających z wyścigu szczurów, z niespełnionych ambicji. Nie muszę ani mieć więcej, ani udawadniać, że jestem lepsza i ważniejsza.
Na forum mojej szkoły w naszej-klasie.pl pewna obca acz wielce przemądrzała kobitka zaatakowała mnie „bykiem” – pewnie głównie po to, by sobie udowodnić, co to nie ona. I nie o to chodzi, że mnie to dotknęło – nie, wcale. Tylko nie potrafię w takiej sytuacji powiedzieć nic kulturalnego. Nawet nie chodzi o tę kobitkę. Chodzi o moją nieumiejętność zachowania się wobec takiej niepotrzebnej zaczepności – czy to będzie obca kobitka z jakiegoś forum, czy sąsiadka, czy moja siostra. Czy jakikolwiek facet – bo to nie zależy od płci.
Najłatwiej byłoby coś odpysknąć, machnąć jej ręką przed nosem i powiedziedzieć „E tam, gadaj zdrów!” albo „Czego się czepiasz?” czy „Spójrz lepiej na siebie”. Nie umiem tak i nie robię tak. Wydaje mi się, że to niemiłe, że urazi, że niepotrzebnie agresywne.
I tak już zauważam postęp, bo przestałam się tłumaczyć i wyjaśniać, że mnie źle zrozumiano. Na to szkoda gadania, a jednak długo (licząc swoje lata) wyjaśniałam, że nie jestem wielbłądem.
Wic jednak nie polega na tym, że jestem taka święta i wrażliwa, ale że te zaczepki na ogół są reakcją na jakąś moją wypowiedź. Wypowiedź, która miała zabrzmieć żartobliwie i niewinnie, a uraziła do głębi, sprowokowała do ataku. Tu wyraźnie brakuje mi wyczucia.
Zakończę tę analizę, bo znowu doszłabym do słynnego wniosku, że wszystko, co złe w moim życiu, to wina mamusi.