Fedruję

Odkładałam, odkładałam… Myślałam, że się wymigam z tej ostatniej, najgorszej części zlecenia (nawet kosztem paru złotych), ale się nie udało. Muszę to zrobić. Może dostanę za to jakąś dodatkową kasę… I tak robię to niechętnie. Trudno. Za to zleceniodawcy są szalenie sympatyczni. Żeby ktoś mi się napraszał z zaliczką „bo tak głupio dosyłać robotę bez pieniędzy” – dawno mi się nie zdarzyło.
Właściwie na nic innego nie mam czasu.
Tomek znowu ma jakieś swoje okresy, trudne dla mnie do zniesienia.
Dziczeję powoli.
Jutro Eluta przyjeżdża – przynajmniej pogadam z kimś normalnym. Może leśnicy zjadą na niedzielę…

Dodaj komentarz

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.