Zreperowałam telewizor

Po ostatniej fali upałów nasz sędziwy telewizor znowu zwariował. Już tak było w lipcu – samo się zepsuło, samo się zreperowało. Tym razem tylko pierwszy etap się powtórzył. Nie chciało się samo zreperować.
Zobaczcie, jakie fajne kolorki: dominują zielenie i niebieskości. Zero czerwieni… Po dwóch dniach zaczęły mi się podobać…
No dobrze. Najpierw sprawdziłam ceny nowych TV. No nie, mój niedawno powstały fundusz awaryjny nie obejmuje takiego wydatku.
Sprawdziłam więc ceny kilkuletnich – dałoby się kupić, są w okolicy od jakiś 200-300 zł. Niechętnie jednak inwestuję trzy stówki w używany sprzęt.
Guglam dalej.
Na forum grzebania w telewizorach znalazłam podobną usterkę. Chłopcy mówią, że to od temperatury. Pasuje mi taka diagnoza: przed kilkoma dniami znowu była fala upałów, wtedy w lipcu również. Dowiedziałam się, że w moim telewizorze jest, wicie-rozumicie, pozystor! Bardzo ładny wyraz i nic mi nie mówi.
Hop też nie wie.
Wikipedia pokazała jeden na zdjęciu. Może taki jest w środku mojego, a może inny. Nie wiem, nie mam pojęcia. Ale przynajmniej dowiedziałam się, jak toto działa i po co.
Na tamtym forum radzą wymienić ów pozystor, przylutować nowy kupiony za circa 12 zł (to już mi się bardziej podoba, tyle mam w fundusz awaryjnym) i rozmagnesować kineskop…
Naprawdę od dziecka lubię grzebać w sprzęcie, kręcić śrubokrętem. Lutować też mogę, co mi tam. Gdybym miała lepszego fizyka w LO, pewno bym zdawała na elektronikę, bo mnie ona fascynuje.
Pomyślałam jeszcze, że skoro raz się naprawiło, znaczy się ten mój pozystor – jak by nie wyglądał, – nie jest taki zupełnie zepsuty. Może wystarczyłoby samo rozmagnesowanie kineskopu? Nie mam jeszcze pojęcia, jak miałabym to zrobić, ale…
Odkręciłam cztery śrubki i zdjęłam plecy telewizora. OMG! Pył historii pokrył wszystko równą warstwą lekko frędzlowatych farfucli.
Przestawiłam TV na wózek-barek i wywiozłam go do ogrodu, zanim ów pył nie rozniesie mi się po całej kwaterze. Hop przerwał swoją robotę i pomógł mi na progu, potem jeszcze przyniósł odkurzacz, przedłużacz i pędzel malarski – wszystko do odkurzania.
Nie powiem, trochę to odkurzanie trwało.
Sprzęt z 1996, więc świętował piętnaste urodziny. Przez tyle lat nikt w nim nie sprzątał (bo kto sprząta wewnątrz sprzętu???).
Przetrwał dwa mieszkania, budowę, lata palenia w piecu…
W końcu dało się odróżnić nawet, że nie wszystkie kable są czarne, bo niektóre żółte, inne czerwone… Płyta drukowana z wszystkim przylutowanymi pajączkami stała się całkiem widoczna. Widoczne stało się również, że żaden z tych pajączków nie przypomina pozystora z Wikipedii 🙁
Znalazłam polecany na forum sklep, w którym rozmaite pozystory wyglądają rozmaicie i kosztują od 3 zł do ponad 200 zł… Ech. Odłożyłam to rozwiązanie na później.
Wyszłam z założenia, że może kineskop – już taki czyściutki, tak pięknie odkurzony i wytarty na glanc – w końcu się rozmagnesował. Jak nie, to zrobię drugie podejście.
Plan B: rozkręcić, obfotografować, porównać z elementami sklepowymi i wejść na forum.
Na koniec planu A wwieźliśmy telewizorek na swoje miejsce, Hop podłączył ojro-złączkę i power. Odpaliłam, zacisnęłam kciuki – i jest PERFEKT!!! Ostre, czyste kolory 🙂
Jesteśmy najlepsi, jesteśmy najpiękniejsi. We are the masters!

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.