Archiwum autora: Haloosia

Czym sobie zasłużyłam?

Najpierw przez dziesięciolecia czułam się krzywdzona przez „bliską” rodzinę zwykłym (?) brakiem miłości.
Zadawałam sobie wielokrotnie pytanie — czym sobie zasłużyłam na tak złe traktowanie? Na tyle fałszu? twarzdrzewa
Potem im wybaczyłam, że nie potrafią cieszyć się z bliskości. Trochę nawet im współczułam (to czuję do dzisiaj).

A teraz, kiedy już jestem stara, nagle wszystko się odmieniło.

W sposób absolutnie nieprawdopodobny spotkałam rodzinę — daleką, co prawda, ale bliższą mi, niż rodzona matka czy siostra.

Niedawno — w skali całego życia. Jednak już osiem lat trwa przesympatyczna bliskość z kuzynką, o której istnieniu nikt w rodzinie nie wiedział (i w której istnienie do dzisiaj niektórzy wątpią). Mnóstwo dobrego mnie spotyka z jej strony od pierwszego naszego kontaktu – od pierwszych e-maili, rozmów na Skype i w końcu spotkań w realu.

To już osiem lat!

I znowu zdziwiona zadaję sobie pytanie – czym sobie zasłużyłam na takie wyróżnienie? Na tyle serdeczności?

Genealogia ma przyszłość kolosalną!


Czyste okna

fot. domoblogia.pl

fot. domoblogia.pl

fot. krolowa-karo.pl

fot. krolowa-karo.pl

Z jednej strony — pracowita babcia myjąca przed świętami okna rozwodnionym octem i pucująca je do glansu pogniecionymi starannie gazetami, aż piszczy szkło. I koniecznie w dzień pochmurny.

Z drugiej — dziewczyna z żółtą ściereczką z mikrofibry psiuka szybę specjalnym płynem z nanocząsteczkami i efektem antypary (żeby nie osiadał brud i żeby szyby nie parowały). Tylko w jednym miejscu, bo ptaszek wczoraj pobrudził i źle się patrzy przez okno.

— Babciu, a jaki ocet? Mówią, że jabłkowy lepszy od winnego.
— Zwykły ocet spirytusowy, kochana. Najzwyklejszy.
— A jakie gazety?
— Ekspress albo Trybuna, może być Życie. Żeby tylko nie były kolorowe. I najlepiej stare, z zeszłego tygodnia. Bo dzisiejsze mają zbyt świeżą farbę.
— No właśnie. Podobno kiedyś nie było kolorowych gazet.
— No właśnie. Cóż, każda epoka ma własny porządek i ład. Ładnie pachnie ten twój płyn do szyb. Nie to co kiedyś mój ocet. Aż świdrowało w nosie.
— Ładnie to babcia ujęła — o tym ładzie i porządku. Choć co to dziś za porządek?
— To nie ja, moja droga, to Bułat.
— Nie rozumiem, jak to „buład”?
— Aaa, nieważne. Sprzątnij już te swoje antycząsteczki z mikroparą.


Kolor ścian w pokoju

W końcu mogłam wybrać. Chyba po raz pierwszy w życiu. Tak się złożyło, że uprzednio albo mieszkałam z kimś, albo nie miałam możliwości zaszaleć od początku do końca. zielona polana
Wybrałam zieleń – ale nie bladą pastel, jaką malowane były ściany w mieszkaniu rodziców. Zdecydowaną zieleń pistacjową, którą producent farby nazwał „Zielona polana” – co przy sentymencie do pewnej tatrzańskiej polany od razu wywołało uśmiech na mej twarzy.

Przypomniałam sobie, że mam książkę o kolorach. Pokój już był pomalowany, kiedy okazało się, że wybrana przeze mnie zieleń jest zdrowotnie najlepsza w przypadkach wysokiego ciśnienia, niestrawności i biegunki, chorobach wzroku, kłopotach z wagą. Nie jest natomiast wskazana przy alergiach.

No cóż? Alergii nie mam, zaś chętnie schudnę patrząc na zielone ściany 🙂 😉

Teraz przymierzam inne zdecydowane kolory – świetnie się łączą.

2014-11-18 DSCF8425a logo, ramka art 400Raz jeszcze zajrzałam do ksiąg. Mój kolor poprawi nastrój każdemu, kto odczuwa brak nowych perspektyw, zbytnią zależność od innych, poważne napięcia emocjonalne i obarczenie cudzymi problemami… Czy ja wiem? Chyba nie mam takich odczuć. Ale dzięki „zielonej polanie” nie będę również ich miała! Pięknie.

Jak ta zieleń wspomaga to, co robię? Sprzyja działalności zdrowotnej, hodowli roślin i warzyw. Słowem – powinnam otworzyć biznes ze zdrową żywnością, ha!

Jasna zieleń, którą wybrałam, i tak była najciemniejsza z całej półki farb. Z kolejnej tabeli widzę, że posłuży mi ona w odnowie dawnych pragnień, powstaniu nowych zainteresowań, sprzyjać będzie stymulacji zmian i sprowadzi nowe okazje. Och, bez przesady!

Sięgnęłam po inną księgę.
Zieleń, będąca połączeniem żółci i błękitu, oznacza sprawnie działający umysł, ale również uważnego słuchacza. Tu więc przychodzą inni ze swymi problemami. Lubię dzieci i zwierzęta. Nienawidzę zanieczyszczenia środowiska, mam pociąg do wody – jezior i morza.
Obdarzona jestem bardzo zrównoważonym usposobieniem? Oczywiście! Z drugiej jednak strony jestem wrażliwa i łatwo mnie zranić. Niestety, to też prawda.

Coraz bardziej jestem zadowolona z „zielonej polany”. Nie mogę się doczekać końca prac i zasiedlenia pokoju 🙂

jak wygląda Brigitte Bardot…

1964, Brigitte Bardot z sarną. Fot. Sam Lévin

1964, Brigitte Bardot z sarną. Fot. Sam Lévin

Pół wieku temu żartowano, że kulturalny mężczyzna potrafi bez użycia rąk opowiedzieć, jak wygląda Brigitte Bardot…
Dzisiejsze celebrytki na ogół są dość płaskie, więc ręce do opowieści są niepotrzebne, a zresztą nie ma co opowiadać, bo większość z nich ma już za sobą rozbierane sesje fotograficzne lub filmowe, dostępne po kilku kliknięciach…

Minus 50.
2014-50=1964

Gazetka.waw.PL

Z powodu takich a nie innych wydarzeń na Wschodzie podjęłam decyzję reaktywacji strony GAZETKA.WaW.pl – koncentrując się tam na tematyce politycznej.

Nadal i wyłącznie – subiektywnie!

Znajdziesz tam mapy Ukrainy w warunkach dynamicznie zmieniających się warunków, tłumaczenia własne tekstów ukraińskich i rosyjskich – według subiektywnych ocen i wyborów.