Archiwum autora: Haloosia

Nikt nie rozumie

Nikt go nie rozumie.
Rodzice go nie rozumieją.
Nauczyciele go nie rozumieją.
Żona go nie rozumie.
Szef go nie rozumie.

Ale przede wszystkim on sam
– on nie rozumie, dlaczego nie jest pępkiem ich świata.

On nie rozumie rodziców.
On nie rozumie nauczycieli.
On nie rozumie żony.
On nie rozumie szefa.

Ale przecież nie pchał się na świat.
Przecież nie chciał chodzić do szkoły.
Przecież nie chciał się żenić.
Przecież nie wybierał sobie tego szefa.

Nikt go nie rozumie.
Taki jest nieszczęśliwy.

Nie, no nie aż tak.
Wcale nie jest nieszczęśliwy.
Co cię to w ogóle obchodzi?
Nie rób z niego durnia i idioty.
Jest mu całkiem dobrze.
Co się czepiasz?

Myślenie życzeniowe, czyli zaczarowany album

Nie chodzi mi tu o amerykańskie wishfull thinking, ale o werbalizację życzeń. Mówisz i masz – droga ku celowi i sam cel stanowią nierozerwalną jedność. Dlaczego?
Nie wiem.
Wiem jednak, że tak jest. Życzenia spełniają się precyzyjnie. Im dokładniej je określisz, tym dokładniej się spełniają.
Przykłady? Proszę bardzo:
W 1992 roku na targach książki kupiliśmy sobie z kolegą identyczne książeczki pt. Album przyjaciół. Książeczki te najwyraźniej przeznaczone są dla dzieci w wieku szkolnym: zawierają kartki do wpisywania, miejsce na fotografię i pytania jak z ankiety – o wzrost, wagę, ulubione przedmioty, ale też o marzenia.
Przykład nr 1
W ankiecie Albumu Przyjaciół, którą w 1992 roku wypełniłam dla przyjaciela, był punkt „Największe marzenie mojego życia”. Napisałam Jasiowi – „ogród pełen słońca i zieleni”.
W 1992 roku było to dla mnie marzenie nierealne: od roku mieszkałam wtedy w nowym bloku, we własnym M-2. Cieszyłam się z balkonu, na którym mogłam uprawiać nasturcje… A jednak. W 2001 roku zamieszkałam w pięknym ogrodzie pod miastem i mieszkam tu do dziś.

Przykład nr 2
Na to samo pytanie mojego Albumu przyjaciół w 1992 roku inny kolega, Wojtek, napisał krótko – „syn”. Jego syn urodził się w 2001 roku…

Przykład nr 3
Monika napisała wtedy równie krótko – „dom”. Od lat mieszka już w domu na obrzeżu Puszczy Kampinoskiej…

Przykład nr 4
Tomek napisał w tym miejscu – Halusia. Znał mnie wówczas 2 miesiące. Jesteśmy razem już piętnasty rok.

Oczywiście, nie wszystkie życzenia z mojego albumu się spełniły. Ale nikt nie wymienił tam żadnej bariery czasowej. Może więc Januszowi spełni się „Miliard w środę, miliard w sobotę” (nie podał, czego miliard!), może Tomaszek zostanie jeszcze kapitanem wahadłowca

Na dzisiaj mam życzenie sporo prostsze od tamtego sprzed lat: chcę poprawić własną koncentrację, która tak mi się rozjechała, że przeczytanie więcej niż kilku stron wymaga ode mnie ogromnego wysiłku. Każde przeczytane zdanie wywołuje lawinę dość chaotycznego ciągu myślowego, z którego trudno mi się wyrwać, by przejść do zdania następnego. Z pisaniem idzie mi nieco łatwiej – pisze się wolniej, ponadto można wszelkie dystrakcje notować, starać się okiełznać w wątek, podzielić na akapity…
Łatwiej jest mówić niż słuchać. Łatwiej pisać niż czytać. Nadawanie jest łatwiejsze od odbioru. Odbiór wymaga zajęcia się cudzą werbalizacją cudzych odczuć. Wyjścia z siebie. Coraz to jest trudniejsze.
O wiele łatwiejsze jest zajęcie się sobą, absorbowanie sobą otoczenia.
Oko cyklonu, wokół którego – – –

W moim ogrodzie jest teraz noc i pada deszcz.

Starość to też radość


95 proc. skojarzeń, jakie mają młodzi myśląc o starości, to określenia negatywne. Jednak starość nie musi być smutna, bo wiek nie wpływa na poziom zadowolenia z życia – przekonywała podczas Festiwalu Nauki w Warszawie dr Zuzanna Toeplitz.

„Mówi się: starość nie radość, śmierć nie wesele. Tymczasem starość i śmierć czekają każdego z nas, pytanie tylko, czy ta starość musi być smutna? Ja uważam, że nie” – powiedziała dr Zuzanna Toeplitz z Wydziału Psychologii UW.

Zdaniem badaczki, wiek nie ma wpływu na jakość życia. „Czasami wraz z wiekiem obserwuje się wręcz wzrost zadowolenia, związany ze zmniejszeniem się oczekiwań wobec życia” – zauważyła.

Rozmaite badania pokazują jednak, że Polacy coraz bardziej boją się starości. W 2004 roku obawiało się jej 59 proc. z nas, a w 2009 już 83 proc. Najwięcej obaw wśród przyszłych staruszków budzi sytuacja ekonomiczna. „Boimy się po prostu, że nie będzie nas na nic stać” – wyjaśniła psycholog.

Najczęściej, gdy myślimy o starości, mamy negatywne skojarzenia. Pokazały to badania przeprowadzone przez dr Toeplitz, na osobach między 23. a 26. rokiem życia. 95 proc. skojarzeń wymienionych przez badanych miało wydźwięk negatywny. Starość kojarzyła się m.in. z chorobą, brzydkim zapachem, zmarszczkami, brakiem samodzielności.

„Często boimy się ubezwłasnowolnienia. Zdarza się, że dzieci zaczynają odgrywać role rodziców, którzy słyszą: tego nie rób, tamtego nie jedz, to ci szkodzi” – powiedziała badaczka.

Kto jest staruszkiem, a kto jeszcze nim nie jest? Na to pytanie – jak mówiła dr Toeplitz – trudno udzielić precyzyjnej odpowiedzi. Młode osoby pytane przez psychologów o to, kiedy zaczyna się starość wskazywały wiek od 41 do 86 lat. Średnia wyniosła lat 75.

„Wiadomo, że nasza skóra starzeje się od momentu narodzenia. Już od 30. roku życia Czytaj dalej

Zreperowałam telewizor

Po ostatniej fali upałów nasz sędziwy telewizor znowu zwariował. Już tak było w lipcu – samo się zepsuło, samo się zreperowało. Tym razem tylko pierwszy etap się powtórzył. Nie chciało się samo zreperować.
Zobaczcie, jakie fajne kolorki: dominują zielenie i niebieskości. Zero czerwieni… Po dwóch dniach zaczęły mi się podobać…
No dobrze. Najpierw sprawdziłam ceny nowych TV. No nie, mój niedawno powstały fundusz awaryjny nie obejmuje takiego wydatku.
Sprawdziłam więc ceny kilkuletnich – dałoby się kupić, są w okolicy od jakiś 200-300 zł. Niechętnie jednak inwestuję trzy stówki w używany sprzęt.
Guglam dalej.
Na forum grzebania w telewizorach znalazłam podobną usterkę. Chłopcy mówią, że to od temperatury. Pasuje mi taka diagnoza: przed kilkoma dniami znowu była fala upałów, wtedy w lipcu również. Dowiedziałam się, że w moim telewizorze jest, wicie-rozumicie, pozystor! Bardzo ładny wyraz i nic mi nie mówi.
Hop też nie wie.
Wikipedia pokazała jeden na zdjęciu. Może taki jest w środku mojego, a może inny. Nie wiem, nie mam pojęcia. Ale przynajmniej dowiedziałam się, jak toto działa i po co.
Na tamtym forum radzą wymienić ów pozystor, przylutować nowy kupiony za circa 12 zł (to już mi się bardziej podoba, tyle mam w fundusz awaryjnym) i rozmagnesować kineskop… Czytaj dalej

Dobre rady Babuni: Koniak domowy

  • 1 l spirytusu
  • 1 l przegotowanej wody
  • 14 dag deserowych suszonych śliwek

Zmieszać spirytus z przegotowaną i wystudzoną wodą, włożyć śliwki, pozostawić tak na 4 tygodnie, po czym przesączyć wódkę przez bibułę, pozlewać do butelek, zakorkować.
Do użytku dobra jest dopiero po roku, nie można odróżnić od prawdziwego koniaku.
(pisownia oryginalna


Źródło: wczorajsza kartka z kalendarza ściennego