Dawno nie byłam nad morzem. Jeszcze dawniej nie byłam nad Morzem Czarnym. Na YouTube ktoś wrzucił film: dwadzieścia sekund zapachu morskiej piany.
Archiwum kategorii: Rozmaitości
Abonament RTv
Nie, nie płacę. Odkąd jestem na swoim. Rodzice płacili. Ja przez chwilę nawet też. Z domu rodzinnego przeprowadziłam się do pustostanu po śp. Cioci Tali. Wszystkie kwity opłacałam na jej nazwisko. Ja tam przecież formalnie nie mieszkałam.
Był telewizor, potem wyszedł. Zmniejszyłam abonament na samo radio. Potem skończyła się książeczka wpłat i nie chcieli mi wydać nowej. To nie.
Mam wielu znajomych. Tylko kilkoro płaci.
Na moje wyczucie – zniesienie tego obowiązku będzie tylko zatwierdzeniem stanu istniejącego. Tylko.
A cały hałas wokół ustawy, która pozornie tylko coś zmieni, przypomina hecę wokól ustawodawstwa dotyczącego aborcji. Marginalne problemy, a w kraju bida piszczy.
Yes, yes, jest!
Zakwitła nasza 'Alexandrina’, magnolia, o której pisałam przed 2 tygodniami – Czekając na tepale. Oto jej najpierwszy w życiu kwiat 😀
Jest ogromny w porównaniu z cienkim patykiem pnia (to z boku to ów pień).
Wczoraj rano jeszcze był pąkiem, a w słońcu południa zaczął się otwierać. Do wieczora jeszcze dwa pąki się otworzyły. Dzisiaj rano drzewko wygląda tak uroczyście, jak młoda panna idąca do komunii.
Zbiegło się na te dziwy ze stu płanetników
Otoczyli ją kołem, nie szczędząc okrzyków…
Nie tyle może stu co kilkoro, nie płanetników a sąsiadów, ale zawsze…
Nie muszę już jechać na Plac Trzech Krzyży i w Aleje Ujazdowskie, by sprawdzić, czy zakwitły magnolie, czy wiosna stała się w końcu naprawdę i nieodwołalnie. Nie, nie muszę. Ten półtorametrowy patyk za oknem zakwitł równie pięknie – więc już wiem.
Na fotografii z prawej widoczna jest cała roślina – jeszcze przed miesiącem był to półtorametrowy kijek wetknięty w ziemię. Fascynująca jest dysproporcja pomiędzy nim a wielkością kwiatów.
Naliczyliśmy 9 pąków. Na zdjęciu cztery już się otworzyły, pozostałe powoli pękają…
Сидели мы на крыше, а может быть и выше
Piosenka, niegdyś popularna po polsku, jest tłumaczeniem dawnej piosenki rosyjskiej. Na forum NK ktoś ją przypomniał, ktoś inny podał słowa polskie (poniżej).
Szukanie tekstu w wersji rosyjskiej uznaję za nieudane: raptem kilkanaście stron wyguglałam, z tego każda wersja inna – wyraźnie późniejsze przeróbki przy kielichu czy przy ognisku. Spisałam tyle, ile pamiętam.
W sumie mam więc jedną wersję polską (twórczość Pani Agnieszki O.) i kilka wersji cyrylicą (grażdanką) – każda zupełnie inną historię opowiadająca. Oto one:
Czytaj dalej
Rosolis, cz. 2
Ponad rok temu dodałam zapisek Rosolis. Ze zdziwieniem porównuję dawny opis z etykietą flaszki, co przede mną, i stwierdzam, że przez ten rok przybyło mu 5% mocy. Zrobiłam zdjęcie, zanim Łańcut ponownie zmieni swoją tradycyjną ponaddwustuletnią recepturę 🙂
