Archiwum kategorii: Rozmaitości

Rozumiesz?

1950-z-rodzicami Wraz ze śmiercią ojca straciłam ostatnią osobę z bliskiej rodziny w miarę zdrową emocjonalnie. Mówię „w miarę”, bowiem nawet kiedy On już był stary i 1968-rodzice1wszystko mu się plątało, gorzkniało, to jego chore starcze osądy były zdrowsze od niby-zdrowych osądów o wiele młodszej ,,ukochanej” mojej matki i równie mi ,,bliskiej” siostry. 2003-04-powazki2a

Te dwie kobiety swoje ubóstwo emocjonalne od dawna już usiłują sobie zrekompensować pozornym bogactwem.
Godne są jedynie współczucia, że nie zaznały czułości i nie potrafią dawać szczerej miłości. 2013-04-17 Tworzą jednak wokoło siebie tyle niepokoju, strachów i straszków, kłamstw, oszczerstw i zwykłego zła, że jedynym na nie sposobem jest dystans.

Nie ma już nikogo. Zostałam sama.

Rosjanie nazywają taki stan – krugłaja sirata.

Jak to cudownie, że jest Hop.


Nie czytaj książek

Prasa bije na alarm, że upada czytelnictwo. Ponad 60 proc. Polaków nie miało w 2012 roku styczności z żadną książką. Do nieczytania nie wstydzą się już przyznawać nawet ludzie po studiach. stare książki
Jedno po drugim plajtują wydawnictwa i księgarnie.
Ciekawe i całkiem nowe książki można kupić w antykwariatach (o ile taki uda się jeszcze znaleźć) i na aukcjach Allegro po 1-3 złote, czyli praktycznie za darmo.

Czy to naprawdę jest taki dramat? Czy warto robić tyle hałasu?

Pół wieku temu było odwrotnie: czytano dużo i chętnie. Było tak jeszcze ćwierć wieku temu, jeszcze kilkanaście lat temu…
A potem zaczęło się psuć.

Czyta książkę
Co się więc ostatnio stało?

Przecież to widać. Naprawdę nie ma żadnego dramatu. Dzisiaj po prostu o wiele większą rolę w kształtowaniu naszych gustów i ogólnie w rozwoju kultury mają inne środki przekazu.

Doba ma tylko 24 godziny. Pracujący człowiek przeciętnie około 8 godzin dziennie poświęca na pracę zarobkową. Po odjęciu czasu na dojazdy, zakupy, posiłki, obowiązki rodzinne i domowe – pozostaje 1-2 godziny tzw. czasu wolnego.

Pół wieku temu zasiadłby wieczorem w fotelu pod stojącą lampą i zagłębił się w lekturze… Może włączyłby telewizor, ale na krótko – ówczesne odbiorniki nie dawały komfortu wyboru. To znaczy, wybór był: oglądać albo nie. Kiedy pojawił się program II, długo można go było oglądać tylko w dużych miastach.
Książka bez wątpienia dostarczała wtedy najbardziej rozmaitej rozrywki i wiedzy, pobudzała wyobraźnię, która łatwo przekraczała granice PRL.

okulary i książka
Ja dzisiaj nie sięgam po książkę podróżniczą, aby dowiedzieć się, jak wygląda Europa. Nie oglądam z wypiekami na twarzy pięknych albumów fotografii ze Słowackich Tatr. Dalekie kraje oglądam na kilku telewizyjnych programach podróżniczych. A kiedy wybieram się w podróż, nie kupuję przewodnika, ale drukuję wybrane strony internetowe.
Nie sięgam na półkę po encyklopedię ani po słownik, bo Google odpowiada szybciej na każde pytanie.

czyta dziwnie

Starsze pokolenie rzadziej włącza „nowe” kanały telewizyjne. Rzadziej włącza komputery. Ale również nie czyta książek, bo… Bo już nie te oczy, kochaneńcy! Babcia przeczyta kilka akapitów i oczęta jej łzawią, odkłada więc okulary i idzie do ogródka okopać pomidory dla wnuków.

Naród głupieje, bo nie czyta?
A może zgłupieli ci, którym wydawało się, że tak będzie zawsze?
Którym wydaje się, że te internety i telewizory tylko ogłupiają?
A może czytanie książki stało się po prostu nudne?
Interaktywność internetu jest fantastyczna: chwyciłeś jakąś informację i od razu możesz się nią podzielić na forum czy innym portalu. Nie zastępuje rozmowy w realu, ale ją uzupełnia.
Wirtualnych opinii możesz mieć, ile dusza zapragnie.

kobieta czyta

W domu pogadasz tylko z żoną, teść się wtrąci… i tak nic nowego nie powiedzą, przecież ich znasz.

Ach, jeszcze teściowa! Ona czytała, czyta i będzie czytać. Przeczytała cełego Kraszewskiego, a w osiedlowej bibliotece znalazła ostatnio nowego harlequina! No tak, ale ona ma dobre oczy.


(fotografie z serwisu http://www.sxc.hu)

Bóg czy materia?

Cmentarzyk na Manhattanie

Cmentarzyk na Manhattanie

Nawiązując do naszych nocnych dysput, S. przesłał mi dzisiaj link do prezentacji kilku plansz pt. Bóg istnieje – proste dowody z 19 maja 2011.
Autor prezentacji (nie S.!) pisze też m.in.:
…Na początek, proponuję dowiedzieć się, co na temat cząsteczek atomu (?klocków”) napisał Max Planck (noblista, ojciec fizyki współczesnej). Oto mała ściąga:
„Cała materia zawdzięcza swoje źródło i istnienie jedynie tej mocy, która wprawia cząsteczki atomu w ruch i utrzymuje ten najdrobniejszy układ słoneczny atomu razem. Bez wątpienia musimy przyjąć istnienie świadomego i inteligentnego umysłu ukrytego za tą siłą. Umysł ten jest matrycą całej materii”.
(
Das Wesen der Materie [The Nature of Matter], speech at Florence, Italy 1944, (from Archiv zur Geschichte der Max Planck Gesellschaft, Abt. Va, Rep. 11 Planck, Nr 1797)…

Treść plansz:

Proste dowody istnienia Boga

  • Wsyp klocki do słoika
  • Potrząsaj słoikiem tak długo, aż przypadkowo powstanie jakaś budowla
  • Nic nie powstaje?
  • Potrząsaj słoikiem codziennie!!! Może klocki w końcu nauczą się łączyć ???
  • Ale chwileczkę… Skąd wzięły się pierwsze klocki???
  • Zatem postaw przed sobą pusty słoik i… czekaj, czekaj, czekaj…
  • aż klocki zechcą zaistnieć

Wnioski:

  • (1) Każda rzecz lub zjawisko materialne powstaje z czegoś.
  • (2) Pierwsza rzeczywistość materialna musiała powstać z ponadmaterialnego i wiecznego „bytu duchowego” (Boga).
  • (3) Atomy nie potrafią budować organizmu bez instrukcji DNA.
  • (4) Tym bardziej nie potrafią samodzielnie „pisać” instrukcji.
  • (5) Musi istnieć „Programista”, który stworzył system umożliwiający atomom tworzenie kodów.
  • (6) Musi istnieć genialny, pokorny BÓG

Filozofia A

Powyżej dokonano co najmniej trzech założeń:
– Bóg jest Pierwszym Motorem (1)
– Bóg jest wieczny (2)
– Bóg potrafi więcej niż człowiek może pojąć – cechy Boga są różnie określane, w zależności od autorów, ale zawsze sprowadzają się do nadprzyrodzonej mocy, wszechmocy itp. (5), (6)

Należą one do tez związanych bezpośrednio z wiarą, a więc nie dających się udowodnić pewników.
Na tej konstrukcji myślowej opiera się historia kolejnych przemian materii w czasie i przestrzeni.

[Pomijam punkty (3) i (4) jako dla filozofii nieistotne, a dodane jedynie w celu urozmaicenia prezentacji. Wałkowanie ich powoduje powstawanie kolejnych pytań – skąd się wziął słoik, a ręka, a idea budowli? Odpowiedzi na te pytania, jak uważam, można szukać i w ogóle stawiać takie pytania dopiero po uzgodnieniu podstaw filozofii.]


Filozofia B

Alternatywna filozofia, którą uważam za swoją (choć powstała nie bez wsparcia w lekturach) prowadzi do założeń, że:
– Materia jest wieczna
– Ruch materii jest wieczny
Nie potrafię udowodnić tych tez, czyli w nie wierzę.
Na tej konstrukcji myślowej opieram całą historię kolejnych przemian materii w czasie i przestrzeni.


Nie twierdzę (ani teraz, ani nigdy wcześniej), że moja filozofia, Filozofia B jest lepsza, czy bardziej prawdopodobna od Filozofii A. Obie opierają się na wierze, czyli hipotezach, których nie potrafimy udowodnić.
Mnie łatwiej uwierzyć w tę drugą.
Uważam, że jest prostsza, bardziej spójna i logiczna – choćby dzięki temu, że nie odwołuje się do bytów niepojętych. Stąd mój wybór 🙂


Powiązane wpisy: Ab ovo….
Zapraszam do dyskusji – zobacz, jak komentować.

Myślenie życzeniowe, czyli zaczarowany album

Nie chodzi mi tu o amerykańskie wishfull thinking, ale o werbalizację życzeń. Mówisz i masz – droga ku celowi i sam cel stanowią nierozerwalną jedność. Dlaczego?
Nie wiem.
Wiem jednak, że tak jest. Życzenia spełniają się precyzyjnie. Im dokładniej je określisz, tym dokładniej się spełniają.
Przykłady? Proszę bardzo:
W 1992 roku na targach książki kupiliśmy sobie z kolegą identyczne książeczki pt. Album przyjaciół. Książeczki te najwyraźniej przeznaczone są dla dzieci w wieku szkolnym: zawierają kartki do wpisywania, miejsce na fotografię i pytania jak z ankiety – o wzrost, wagę, ulubione przedmioty, ale też o marzenia.
Przykład nr 1
W ankiecie Albumu Przyjaciół, którą w 1992 roku wypełniłam dla przyjaciela, był punkt „Największe marzenie mojego życia”. Napisałam Jasiowi – „ogród pełen słońca i zieleni”.
W 1992 roku było to dla mnie marzenie nierealne: od roku mieszkałam wtedy w nowym bloku, we własnym M-2. Cieszyłam się z balkonu, na którym mogłam uprawiać nasturcje… A jednak. W 2001 roku zamieszkałam w pięknym ogrodzie pod miastem i mieszkam tu do dziś.

Przykład nr 2
Na to samo pytanie mojego Albumu przyjaciół w 1992 roku inny kolega, Wojtek, napisał krótko – „syn”. Jego syn urodził się w 2001 roku…

Przykład nr 3
Monika napisała wtedy równie krótko – „dom”. Od lat mieszka już w domu na obrzeżu Puszczy Kampinoskiej…

Przykład nr 4
Tomek napisał w tym miejscu – Halusia. Znał mnie wówczas 2 miesiące. Jesteśmy razem już piętnasty rok.

Oczywiście, nie wszystkie życzenia z mojego albumu się spełniły. Ale nikt nie wymienił tam żadnej bariery czasowej. Może więc Januszowi spełni się „Miliard w środę, miliard w sobotę” (nie podał, czego miliard!), może Tomaszek zostanie jeszcze kapitanem wahadłowca

Na dzisiaj mam życzenie sporo prostsze od tamtego sprzed lat: chcę poprawić własną koncentrację, która tak mi się rozjechała, że przeczytanie więcej niż kilku stron wymaga ode mnie ogromnego wysiłku. Każde przeczytane zdanie wywołuje lawinę dość chaotycznego ciągu myślowego, z którego trudno mi się wyrwać, by przejść do zdania następnego. Z pisaniem idzie mi nieco łatwiej – pisze się wolniej, ponadto można wszelkie dystrakcje notować, starać się okiełznać w wątek, podzielić na akapity…
Łatwiej jest mówić niż słuchać. Łatwiej pisać niż czytać. Nadawanie jest łatwiejsze od odbioru. Odbiór wymaga zajęcia się cudzą werbalizacją cudzych odczuć. Wyjścia z siebie. Coraz to jest trudniejsze.
O wiele łatwiejsze jest zajęcie się sobą, absorbowanie sobą otoczenia.
Oko cyklonu, wokół którego – – –

W moim ogrodzie jest teraz noc i pada deszcz.

Starość to też radość


95 proc. skojarzeń, jakie mają młodzi myśląc o starości, to określenia negatywne. Jednak starość nie musi być smutna, bo wiek nie wpływa na poziom zadowolenia z życia – przekonywała podczas Festiwalu Nauki w Warszawie dr Zuzanna Toeplitz.

„Mówi się: starość nie radość, śmierć nie wesele. Tymczasem starość i śmierć czekają każdego z nas, pytanie tylko, czy ta starość musi być smutna? Ja uważam, że nie” – powiedziała dr Zuzanna Toeplitz z Wydziału Psychologii UW.

Zdaniem badaczki, wiek nie ma wpływu na jakość życia. „Czasami wraz z wiekiem obserwuje się wręcz wzrost zadowolenia, związany ze zmniejszeniem się oczekiwań wobec życia” – zauważyła.

Rozmaite badania pokazują jednak, że Polacy coraz bardziej boją się starości. W 2004 roku obawiało się jej 59 proc. z nas, a w 2009 już 83 proc. Najwięcej obaw wśród przyszłych staruszków budzi sytuacja ekonomiczna. „Boimy się po prostu, że nie będzie nas na nic stać” – wyjaśniła psycholog.

Najczęściej, gdy myślimy o starości, mamy negatywne skojarzenia. Pokazały to badania przeprowadzone przez dr Toeplitz, na osobach między 23. a 26. rokiem życia. 95 proc. skojarzeń wymienionych przez badanych miało wydźwięk negatywny. Starość kojarzyła się m.in. z chorobą, brzydkim zapachem, zmarszczkami, brakiem samodzielności.

„Często boimy się ubezwłasnowolnienia. Zdarza się, że dzieci zaczynają odgrywać role rodziców, którzy słyszą: tego nie rób, tamtego nie jedz, to ci szkodzi” – powiedziała badaczka.

Kto jest staruszkiem, a kto jeszcze nim nie jest? Na to pytanie – jak mówiła dr Toeplitz – trudno udzielić precyzyjnej odpowiedzi. Młode osoby pytane przez psychologów o to, kiedy zaczyna się starość wskazywały wiek od 41 do 86 lat. Średnia wyniosła lat 75.

„Wiadomo, że nasza skóra starzeje się od momentu narodzenia. Już od 30. roku życia Czytaj dalej