Archiwum miesiąca: luty 2007

Lata pięćdziesiąte XX wieku

Mój sentyment do Słupska wiąże się z dzieciństwem. Wspomnienia stamtąd są szczęśliwe. Tam byłam najlepsza, kochana i podziwiana, tam było mi dobrze.

Ulica Chopina prowadziła prawie wprost nad rzekę. Przed domami ogródki. Poniemiecka kamienica, na dole piekarnia, w której były pyszne maślane bułeczki. Z tyłu domu, od podwórka, jakieś komórki, ogródki. Na II piętrze Babcia Zosia w ramie okna, oparta łokciami o poduszkę na parapecie lub tylko co podeszła zawołać mnie na obiad.
Mieszkanie Babci było duże i zimne. Przyjeżdżałam tam tylko latem. Życie toczyło się w kuchni i w sypialni.
Był, co prawda, drugi pokój, ale prawie pusty. Na dwóch oknach kilka kwiatów w doniczkach za białymi firankami, na środku okrągły stół przykryty koronkową serwetą, na której wazon z kwiatami. Wokół krzesła. Po lewej szafka (właściwie bufet czy dół od kredensu), gdzie przechowywano słoiki i butelki z sokami, dżemami i rozmaitymi przetworami. Więcej mebli tam nie pamiętam. No i piec w rogu. Czytaj dalej

Okulary

Mam! Mam i dobrze widzę. I o to chodziło.
Mając już świry i fobie związane z wszechogarniającymi mnie krętkami zapewne mogę pomijać inne przyczyny rozmaitych dolegliwości. Teraz po kilku godzinach z nowymi okularami na nosie zaczyna mi się wydawać, że głowa jakoś mniej boli i oczęta mniej łzawią… Że może to wcale nie borelka, tylko dziadowskie okulary za dwie dychy – o dowolnie dobranym rozstawie źrenic – przyczyniały się do tych dolegliwości.
Wielce to prawdopodobne.

Oczęta moje fiołkowe

Dzisiejsza wizyta u okulisty – stanowczo nieudana. Pani doktor nieudana. W życiu do niej już nie pójdę. Nie chce mi się opowiadać o niej – żenująca i tyle. Kompetencje akurat na miarę specjalisty w powiecie.
Jedno, co dobre – to pobliski optyk. Pani optyczka i jej kolega nie upierali się przy realizacji szalonej recepty na +2,75 dioptrii, zmierzyli moje oczęta po swojemu i wyszło im – jak mówiłam, czyli +1,5 dioptrii. Poza tym wprawią szkła do mojej oprawki, więc nie zawyżają kosztów.

Męty

Oczka czerwone, jak u królika. Od pewnego czasu nie ruszam się bez kropli Visine. Ślepnę? Pewnie znowu te krętki mi się panoszą.
Przerwałam propolis i czosnek, znaczy się, te nalewki. Widzę, że niesłusznie. Dzisiaj wznowiłam swoją kurację antykrętkową.
Temperatura niby się trochę poprawiła – już nie średnio 35,8°C, jak średnio miałam jesienią, ale 36,2-36,3°C. Albo mam stan podgorączkowy – skoro 35,8° stało się moją temperaturą normalną. No nie. Zgłupieć można.
Oczy mnie szczypią. Na pewien czas pomagają okłady z herbaty, ze świetlika, krople Visine. Pogarsza się po kąpieli i w jasnym świetle.
Najgorsze są te ataki migotek – pisali o tym na forum Borelioza: męty w szklistce (nowe słowo).
Mętne męty.


Rano mierzyłam temperaturę i właśnie ok. 10:00 było 36,25oC. O 20:00 jest znowu 35,54°C. Czuję się jak kapeć. Znowu śpimy w dwóch domach – jestem sama i mi źle. Idę spać.


[Nazajutrz rano:]
No i padłam. Nazywam to „śpik”. Tomek dzwonił mnóstwo razy na oba telefony – nic nie słyszałam. Zasnęłam o 20:30, obudziłam się o 5 rano. Zasypiałam z bólem oczu, z bólem głowy – obudziłam się bez bólu głowy i z lekkim bólem oczu. Najgłupsze jest to, że kiedy w tak kiepskiej formie zasypiam, jest to kompletny odjazd – można mnie wynieść z łóżkiem, nie słyszę i nie czuję nic. Najczęściej mam wtedy jakieś kretyńskie sny. Dzisiaj też śniły mi się jakieś głupoty.
Nie lubię tak spać.


Rozpaliłam w piecu, pooglądałam ogień przez szybkę. Zrobiło się cieplutko. Za parę godzin wróci Tomek i będzie dobrze.
Jeszcze tylko wizyta u okulisty – brr.

Rosolis

Nowy wyraz, nowy trunek. Z etykiety:


Dawna Krajowa

FABRYKA LIKIERÓW, ROSOLISÓW I RUMU

1784 r.

FABRYKA WÓDEK POLMOS w ŁAŃCUCIE

ROSOLIS
ZIOŁOWY GORZKI

35% vol.
350 ml
Wykwintny likier ziołowy. Zawarte w nim zioła, kwiaty, korzenie i owoce nadają mu przyjemny aromat i smak, czym zaskakuje i zachwyca najwybitniejszych koneserów. Właścicielem receptury i jedynym producentem tego ekskluzywnego trunku jest już od ponad dwustu lat łańcucka Fabryka Wódek.

Wyprodukowano w Polsce przez Fabrykę Wódek „POLMOS ŁAŃCUT”,
Spółka Akcyjna, ul. Kolejowa 1, 37-100 Łańcut
Firma posiada certyfikat Systemu Zarządzania Jakością
według ISO 9001 : 2000


Pyszny do herbaty – bo wcale nie jest gorzki, wręcz przeciwnie 🙂